Komentarze: 3
chcialbym plakac.. ze szczescia.. nie moge..
chcialbym plakac.. ze szczescia.. nie moge..
nastal wlasnie nowy dzien.. i postanowilem ze mimo wszystko postaram sie nie myslec o niczym pszykrym z wlasnej woli.. jak nie wyjdzie trudno.. sprobowac mozna:) to bedzie udany dzien... jak nie to trudno:P bo wlasciwie zauwazylem ze przez wiekszosc czasu jestem szczesliwy.. tak przyziemnie ale zawsze.. powinienem to doceniac... a tak nie jest... moze to sie zmieni... chcem... lecz nie zawsze to wystarcza...
A jak mysle ze jeszcze dzis do szkoly to ojeje :P bedzie wesolo ^__^ hie hei
chcialem napisac cos wesolego.. milego.. i prawdziwego ale takie cos nie istnieje.... jeszcze nie.. juz niedlogo.. mam nadzieje... tak bedzie... nie inaczej...
Jest strasznie, siedze w tym domu, sam, nie robie nic, co by przynosilo mi jakas radosc.. zebym wiedzial ze nie marnuje czasu. ale tak nie jest. spogladam co chwila na zegarek i wdze jak mija kolejna minut.. kolejna godzina.. nic nie znaczaca w tej chwili.. lecz pozniej bedzie mi jej brakowalo.. i bede zaowal ze zmarnowalem kolejny dzien.. ale to bedzie pozniej.. nie teraz.. wiec ide dalej marnowac swoj czas..
Dlaczego tak jest, ze za kazdym razem gdy Cie widze mam takie dziwne uczucie? Jakby dwustronne... z jednej jestem szczesliwy.. ze moge cie zobaczyc.. uszlyszec.. a z drugiej czuje sie okropnie.. jakby wypelnial mnie smutek.. ze to jest wszystkim co jest..
A moze az wszystkim.. bo niewiem jak by bylo inaczej.. jak bym nie mial nawet tego co teraz.. nie mialbym wtedy nic.. nie mialbym powodow do smutkow czy radosci... wiec dziekuje ze mam chociaz tyle.. tak niewiele a zarazem tak wiele...