Komentarze: 0
Szkola wprost masakruje moja psychike. Na wszystkich lekcjach jestem prawie nieobecny... polprzytomny.. Jedyne sygnaly jakie proboje odebrac sa w momencie gdy cos sie mnie pytaja... a i to sie nieudaje... Ale juz tylko jakies 2.78 lat i koniec szkoly. hurra? Za duzo wymagaja ode mnie, ale jest w tym i moja wina. Dlatego musze zmienic swoj stosunek do nauki... bo za duzo stresu mi dostarcza sytuacja w ktorej przychodze do szkoly i wiem ze nic dobrego mnie nie spotka poza tym ze przy odrobinie szczescia nie zostane spytany, Nienawidze tej szkoly. Napewno nie tylko ja, ale co z tego... koncze bo i tak nic nie wymysle o tej godzinie... juz tylko jeden dzien i kilka chwil ktore wypelnia moje zycie az zacznie sie nowy tydzien. Puste sa te slowa jak moja glowa :) (nawet rymy wale na wysoka skale)