lis 05 2002

cos wesolego... chyba...


Komentarze: 1

Napaisze cos wesolego zeby nie bylo ze wszystko mnie doluje.

A wiec....

Sa w moim zyciu z pewnoscia radosne chwile.. i w cale nie ma ich tak malo.. nawet powiedzialbym ze przewazaja... tylko sa zacmione przez te niemile, nie chciane rzeczy... i to one sa zazwyczaj najbardziej pamietane... bynajmniej przeze mnie.. Lecz spotyka mnie wiele dobrego...  Zawsze(prawie) jest ktos kto  potrawi sprawic ze bede wesoly... chociaz przez chwile.. i wlasnie te chwile daja jakas ulge.. nie mysle wtedy o tym co jest zle...
Moglbym napisac ze mam wiele przyjaciol itp... ale sklamalbym wtedy..... Dlatego nie  napisze tego :P
Istnieje tez ktos... kto jest i to wystarczy... chyba...

Nie... nie potrafie pisac o czyms milym jesli nie mam powodu do tego... znacznie latwiej pisac to co chcem napisac... ale nie zawsze moge....

mars : :
mój szaro-złoty blog
05 listopada 2002, 18:19
te wesołe nawet krótkie chwile często wpływaja na nas zbawiennie:) pozdrawiam:)

Dodaj komentarz